Świętość wbrew barbarzyństwu

Świętość wbrew barbarzyństwu

bł. Natalia Tułasiewicz Przeciw barbarzyństwu. Listy, dzienniki, wspomnienia

Wydawnictwo „M”, Kraków 2003, 190 s.

Mam odwagę chcieć być świętą… tylko świętość jest najpełniejszą miłością, więc nie tylko chcę, ale muszę być świętą, nowoczesną świętą, teocentryczną humanistką!

Natalia Tułasiewicz

Harmonijne połączenie teocentryzmu i humanizmu stanowiło od wieków wyzwanie dla duchowości chrześcijańskiej. To niełatwe zadanie, zarówno w teorii, jak i w praktyce, realizowała w swoim życiu Natalia Tułasiewicz. Była ona jedną z dwóch świeckich kobiet beatyfikowanych w 1999 roku w grupie 108 męczenników II wojny światowej. Dzięki staraniom rodziny błogosławionej Natalii i pani Barbary Judkowiak ukazała się książka Przeciw barbarzyństwu — pierwszy tak obszerny wybór z dzienników, notatek i listów Natalii, a także wspomnień i świadectw pozostawionych przez tych, którzy mieli szczęście znać ją osobiście.

Nata, którą poznajemy z jej zapisków, to wprawna autorka dziennika i epistolografka, osoba wrażliwa, dla której piękno to drugi człowiek, muzyka i książki, to także nauczycielka — polonistka oddana kształceniu i wychowaniu młodzieży oraz pasji artystycznej. Jest też prekursorką apostolstwa świeckich, która heroicznie potrafiła nie tylko żyć, ale i poświęcić życie.

Marzeniem Natalii, ale jednocześnie przedsięwzięciem niezmiernie trudnym, z czego zdawała sobie sprawę, było zharmonizowanie kultury ducha z kulturą ciała, pisała: „Świętość prawdziwa o cechach (…) renesansowych, oto co mię absorbuje wewnętrznie” (s. 44). Przeciwstawiała się ówczesnej szkole ascetyczno–duchowej traktującej opozycyjnie ducha i materię, „niesłusznie — pisała — w książkach ascetycznych doradza się poniechanie ziemi. Ziemia wyszła dobra i piękna z rąk Boga, po niej chodził Chrystus, tu nas zbawił (…), tu też mamy sobie wysłużyć szczęśliwość wieczną” (s. 46). Natalia była osobą bardzo oczytaną, dla której ustawiczne studia i praca intelektualna stanowiły żywioł i życiową konieczność. Istotne były dla niej również ideały humanistyczne pielęgnowane w kulturze chrześcijańskiej: prawda, wolność, sprawiedliwość. Prawdziwy chrześcijanin, według błogosławionej Natalii, to człowiek, który potrafi zarówno „przykładnie cierpieć”, jak i „przykładnie się radować” (s. 35). Nie pragnęła pobożnego oderwania od rzeczywistości, ale chciała być zakorzeniona w życiu, w jego konfliktach i rozmaitości.

Drugi człowiek, z jego problemami i cierpieniami, stanowił dla niej wyzwanie. Antropocentryczne nastawienie Natalii oddają słowa zapisane przez nią w dzienniku: „największym darem życia jest człowiek, jego dobre, czujące serce. (…) każdy człowiek spotkany przygodnie, choćby i banalny, wart jest tego, by mu poświęcić trochę uwagi” (s. 36). W trudnych dniach wojny potrafiła wznieść się ponad ludzkie odruchy obojętności, a często nawet złości i nienawiści. W czasie gdy płonęło getto, 5 maja 1943 roku, zapisała: „miałabym być głucha na rozpacz człowieczą, dlatego tylko, że cierpiącym jest człowiek innej rasy, innej wiary, innych przekonań?” (s. 51). W swoich modlitwach nie zapominała również o tych, którzy byli wrogami jej ojczyzny, w komentarzu do psalmów Dawidowych stwierdza: „Dziś modli się tak (…) wielu ludzi, mentorując Bogu, aby przypadkiem o zemście nie zapomniał. Ale ci, którzy nie tylko są wyznawcami litery, ale i ducha Nowego Testamentu, ci czyż mogą tak się modlić?” (s. 72). Autentyczne współczucie dla cierpień fizycznych i duchowych drugiego człowieka wprowadziło ją na ścieżkę świeckiego apostolatu, który często nazywała apostolatem miłości.

W pełni rozwinęła Natalia skrzydła apostolatu w czasie misji, którą pełniła, dobrowolnie wyjeżdżając na roboty do Niemiec. Zwerbowana przez tajną organizację „Zachód”, zobowiązała się pomagać Polakom przymusowo pracującym na obczyźnie, niosąc im wsparcie duchowe i moralne. Mimo niełatwych warunków bytowych i ciężkiej pracy fizycznej w fabryce „Pelikan”, a także słabego zdrowia, potrafiła doskonale odnaleźć się w roli organizatorki życia duchowego powierzonych jej pracownic. Szybko udało jej się zdobyć szacunek i poważanie wśród robotnic hanowerskiej fabryki, prowadziła dla nich codzienne modlitwy i śpiew, przygotowywała katechezy, animowała rekolekcje wielkopostne, nie zapomniała również o wieczornej głośnej lekturze, lekcjach ortografii polskiej, a także języka niemieckiego. W pracy apostolskiej starała się wychodzić również do innych narodowości, mówiła po niemiecku i francusku, uczyła się włoskiego. W liście do siostry pisała: „Tu dopiero w pełni przekonuję się, jak cenna dla drugich jest moja życiowa samotność i moje powołanie świeckiego apostolstwa. I przekonuję się, jak palącą kwestią jest, aby wyjść z ukrycia własnej kapliczki właśnie ku światu, aby wypełnić tę przepaść, która dzieli świętego w klasztorze od człowieka świeckiego. Powiedziałabym po prostu: wyjdźmy ze świętością w duszy na ulice!” (s. 139).

Czas wojenny, mimo całego swojego okrucieństwa, był również szansą na zaistnienie apostolstwa ludzi świeckich, szczególnie zaś kobiet, które musiały także stawić czoło Pawłowemu: Mulieres in ecclesiis taceant (1 Kor 14,34). Błogosławiona Natalia zdawała sobie sprawę z możliwości, które te trudne czasy dawały apostolstwu kobiet, pisała: „Kocham więc na swój sposób współczesność. I pracuję dla chwały Bożej tak, jak tego w moim mniemaniu dzień dzisiejszy wymaga” (s. 141).

Natalia Tułasiewicz zginęła w obozie w Ravensbrück. Ze świadectwa współwięźniarki Łucji Janowskiej dowiadujemy się, że mimo iż miała ona w ostatnich dniach swego życia możliwość ocalenia, „uważała, że trzeba biernie poddać się woli Bożej i jej śmierć w obozie z woli Boga będzie na pewno miała dla niej i dla innych ogromne znaczenie” (s. 175).

Przeciw barbarzyństwu — wybór z dzienników, notatek i listów błogosławionej Natalii Tułasiewicz to nie tylko świadectwo epoki, ale przede wszystkim spotkanie z niezwykłą i charyzmatyczną osobowością. W dzisiejszych dyskusjach o miejscu kobiety w Kościele przykład Natalii pokazuje współczesnej kobiecie, w jaki sposób może ona je odnajdywać.


Tekst ukazał się w: „W drodze” Nr 7 (371) 2004