Droga do świętości w ujęciu osiemnastowiecznego hagiografa (Floriana Jaroszewicza „Matka świętych Polska”), cz.VI

Droga do świętości w ujęciu osiemnastowiecznego hagiografa (Floriana Jaroszewicza „Matka świętych Polska”), cz.VI

Kaznodziejstwo i apostolstwo

Życie zgodne z Ewangelią, prócz wypełniania rad ewangelicznych i postulatów zawartych w błogosławieństwach niosło za sobą także nakaz głoszenia dobrej nowiny innym. Najpełniej realizują go kaznodzieje i podejmujący prace apostolską. W hagiografii Jaroszewicza urząd kaznodziei pełni przede wszystkim zakonnik, a najczęściej franciszkanin. Przy żywotach biskupów i kapłanów raczej nie pisze wprost o wypełnianiu przez nich tej właśnie funkcji, ale wspomina ogólnikowo, iż konkretna osoba wszystkie swoje obowiązki wykonywała sumiennie, tak też oczywiście możemy się domyślać, że hagiograf miał na myśli również głoszenie kazań. Biskupi jednak musieli czynić to niechętnie, bo Jaroszewicz podkreśla np., że biskup „jak na dobrego pasterza należało sam do ludzi z ambony kazał”72. Jeżeli ktoś, tak jak Franciszek Rychłowski (franciszkanin), sprawował szczególnie gorliwie urząd kaznodziei, jak wierzono, z pewnością otrzymał po śmierci miejsce pośród biskupów, co jest między innymi podkreśleniem faktu, iż prawo do nauczania w imieniu Kościoła mają tylko i wyłącznie spadkobiercy apostołów73.

Dla autora „Matki świętych” dobry kaznodzieja, to wyróżniający się duchem żarliwości. Czasami także w sensie dosłownym, np. Kasprowi Drużbickiemu „podczas kazania […] w Krakowie w dzień św. Piotra ogień z ust […] wypadający jedna panna widziała”74. Niecodzienny talent kaznodziejski jest darem Bożym, np. Tobiasz Sarnowski „między innemi darami Boskiemi otrzymał łaskę opowiadania słowa Bożego z ognistym duchem, tak, że słuchacze mieli go za nowego Pawła Apostoła”75. Szczególne przeznaczenie do głoszenia kazań może objawić się już w dzieciństwie, kiedy nad kołyską dziecka pojawia się rój pszczół zwiastujący talent krasomówczy76.

W żywotach osób świeckich hagiograf wspomina czasami, iż troszczyli się o zbawienie innych, dlatego, np. Piotr Bal „umyślnie kapłana, apostolskiego męża u siebie chował, żeby słowo boskie i naukę zbawienną opowiadał ludziom, do łotrostwa i innych niezbożności skłonnych”77. Z kolei świątobliwa Katarzyna Sobieska, „księżom misjonarzom zakonu św. Bazylego znaczną sumę oddała, aby po wsiach i dobrach jej uczyli poddanych jej prostaczków, co do wiary należy; mówiła albowiem: ŤNależy, aby panowie mieli pieczołowanie o zbawienie tych dusz, którzy jak bydlątka jakie na pańskie dobro harująť”78.

Kaznodzieje nie zabiegali tylko i wyłącznie o zbawienie dusz katolickich, ale także o „nawrócenie heretyków”. Franciszkanin Michał Bal – jak podaje hagiograf – „wkrótce po profesji, dopiero będąc diakonem, posłany był do Czech na kazanie przeciw zjadliwym heretykom husytom, od Jana Husa kacermistrza nazwanych. Przyjął ten urząd Michał i sprawował go długo, nieustraszonem sercem, o wielkim dusz zwiedzonych pożytkiem”79. Kaznodzieje zabiegając o nawrócenie dusz heretyków, narażali niejednokrotnie własne życie, jak Bonawentura z Przemyśla, który „w Poznaniu będąc kaznodzieją, pewną pannę urodzenia zacnego zdrowemi radami do wiary katolickiej z błędów heretyckich nawrócił […] trafiło się, że ta po niemałym czasie zachorzała śmiertelnie i usilnie prosiła na przyprawę do śmierci o swego duchownego ojca Bonawenturę”80. Jak możemy się domyślić krewni i służba byli to „zażarci heretycy” i nie chcieli wpuścić Bonawentury do umierającej panny, ten jednak znalazł jakieś boczne wejście i „przedarł się do izby, w której owa niewinna owieczka między wilkami piekielnemi leżała”. Heretycy oczywiście obili kaznodzieję, który, „choć się krwią własną oblał, z miejsca jednak nie ustąpił, póki owej panny w Bogu nie posilił, i po katolicku do śmierci nie przyprawił. Na jej zaś pogrzebie miał nabożne kazanie, statek jej w wierze i cnoty wychwalając, a na dowód jako jest zacięta heretyków nienawiść krwią zbroczoną chustkę swoję pokazał, prosząc z urzędu, aby takiej zuchwałości ich nie cierpiał, ale, aby za jego zranienie byli bez kary”81.

Drugim typem działalności mającym swe źródło w ewangelicznym nakazie Jezusa (Mt 28,19-20) jest apostolstwo. Autor „Matki świętych” umieszcza w swym dziele zarówno takie osoby, które głosiły dobrą nowinę poganom, jak i takie, które nawracały „schizmatyków”, „heretyków” czy żydów. Obok postaci apostołów, już od dawna uznanych w polskim panteonie świętych, takich jak Wojciech czy Brunon z Kwerfurtu, zamieszcza on zakonników, którzy udawali się na misje w dalekie kraje do Japonii, Persji, Chin czy Indii82. Jaroszewicz umieścił także w „Matce świętych” biogramy apostołów zajmujących się ewangelizacją obszarów nam bliższych, wspomina, np. o franciszkanach, którzy byli pomocnikami krzyżaków w rozkrzewianiu wiary na Litwie i w Inflantach83.

Tam, gdzie głoszący dobrą nowinę są w mniejszości, a trafiają na nieprzychylnych im autochtonów, składają zazwyczaj w imię swoich przekonań ofiarę z życia. Sprawa ma się jednak z goła odwrotnie, kiedy w mniejszości są nawracani „schizmatycy”, „heretycy” czy żydzi. Niektórzy „święci” przedstawiani przez Jaroszewicza żywią zaskakującą nienawiść do wszelkich odszczepieńców. Praktycznie wszyscy, obojętnie czy świeccy czy duchowni, ukazani są przez hagiografa jako podejmujący działania apostolskie albo będący przynajmniej niechętnymi innowiercom.

Najliczniejszą grupę niechrześcijan w Polsce stanowili Żydzi, których w roku 1764 w Rzeczypospolitej było około 740 tysięcy84. Stosunek katolików do Żydów był bardzo nieprzychylny, zarzucano im rzekome zbrodnie na chrześcijanach, jak zatruwanie studni, wykradanie hostii z kościołów i rytualne mordowanie niewinnych dziatek chrześcijańskich w celu zdobycia krwi, koniecznej do sporządzenia macy. Jaroszewicz kilka razy wspomina o domniemanych incydentach porwania i zamordowania przez Żydów jakiegoś dziecka chrześcijańskiego. Ofiarom tym poświęca nawet osobny biogram pod datą 28 grudnia, kiedy to Kościół tradycyjnie wspomina biblijną rzeź niewiniątek85. Bohaterowie „Matki świętych” pomimo iż odnoszą się z nienawiścią do Żydów, próbują ich jednak chrystianizować i tak na przykład Marianna Kazanowska, przełamawszy wewnętrzny wstręt odwiedziła umierające dziecko żydowskie i ochrzciła je86, a Katarzyna Maciejowska mimo iż „Żydami się brzydziła […] i z miasta swego ich wygnała”, to jednak na swoim dworze trzymała m.in. ochrzczone Żydówki87. Dla opieki nad nawracającymi się Żydówkami powstał w XVII wieku zakon mariawitek, założony przez księdza Turczynowicza. Statut litewski przyznawał w prawdzie konwertytom prawa szlacheckie, ale dziewczęta żydowskie były bez zawodu, majątku i stosunków społecznych, dlatego mariawitki wyposażały je i szukały im domów szlacheckich, gdzie znalazłyby dach nad głową88.

Znajdowali się również chętni, jak o. Tymoteusz Makoleński, którzy uczyli się języka żydowskiego, by za pozwoleniem papieskim głosić Ewangelię Żydom89. Jak podaje Bystroń czasami przymuszano Żydów do słuchania kazań w kościołach katolickich90. Jednak u Jaroszewicza znajdujemy raczej relacje, iż na przykład na kazania o. Zygmunta Trzemeckiego Żydzi schodzili się dobrowolnie, a on ich „jasnemi dowodami z Pisma św. i ducha Boskiego pełnemi słowy trzysta nawrócił i ochrzcił, rzadkiem zapewne szczęściem i na innych kaznodziejach przykładem”91.

Oczywiście Jaroszewicz nie pisze, że to właśnie katolicy stosowali przymus czy przemoc wobec innowierców, za to przedstawił sytuację odwrotną, kiedy to zakonnice w protestanckich Inflantach zmuszone były do słuchania kazań głoszonych przez predykanta92. Zresztą protestanci ukazywani są, podobnie jak Żydzi, w negatywnym świetle jako truciciele, zbójcy, lżący wiarę i Kościół katolicki93. Dlatego też „święci” Jaroszewicza podejmują w najróżniejszy sposób walkę z herezją i schizmą, począwszy od najbliższego otoczenia. A więc chwalebnym jest, jeżeli żona nawróciła męża94, czy też mąż żonę95 albo, gdy syn „tę która go światu urodziła, szczęśliwie niebu urodził”96. Hagiograf pozytywnie wartościuje również takie zachowania, gdy ktoś nie przyjmuje na służbę innowierców, czy nie chce mieć z nimi „żadnej poufałości” i nie daje „żadnemu promocji”97. Wspomina także o odbieraniu kościołów z rąk dysydentów98 i przekształcaniu budynków „heretyckich” na stajnie99. Walcząc z innowiercami oczyszczano biblioteki z „błędnych autorów”, palono księgi100, pisano apologie i polemiki101, przeprowadzano publiczne dysputy102, fundowano szkoły, aby dzieci katolickie „nie napijały się kacerstwa jadu”103, czy wreszcie ograniczano dostęp innowierców do urzędów państwowych i miejskich104.

Szukając przyczyn, dla których z taką wrogością odnoszono się w katolicyzmie do Żydów czy protestantów należy m.in. spróbować odtworzyć koncepcję Boga wyłaniającą się z karta „Matki świętych”. Po pierwsze jest to Bóg Polaków-katolików, który wraz ze swym niebieskim dworem (świętymi, aniołami i Matką Boską) zaangażowany jest, np. powodzenie militarne Polaków105: zwycięstwo pod Chocimiem obwieszcza Maryja biskupowi Wawrzyńcowi Gębickiemu, mówiąc do niego: „nie bój się! Syn mój już te nieszczęścia odwróci od tej ojczyzny, że za twego życia nie przypadną na nią”106. Jednak zasadniczą kwestią w koncepcji Boga wyłaniającej się z Jaroszewiczowych żywotów, wydaje się Jego szczególny rys antropomorficzny – posiadanie honoru, przypisywane Jemu przez licznych „świętych”. Krótko mówiąc, skoro jest to Bóg posiadający honor, to i mogący go utracić, według mniemań ówczesnej szlachty. A jako, że czuli się oni wiernymi wyznawcami Boga, który zresztą dawał im i spejalną pozycję wśród narodów i powodzenia militarne, mieli moralny obowiązek bronienia Jego czci i honoru107, a także honoru tych, którzy byli z Nim związani, np. Maryi108. Hagiograf podaje przykładowo, iż u fanciszkanina Feliksa Rydzyńskiego „żarliwość o obrazę Boską była tak gorąca, że na żaden stan ludzi nie uważał. Gdy widział krzywdę Boską, śmiele się o to ujmował”109. Z tej wyimaginowanej skazy na honorze Boga, którą człowiek musi zetrzeć choćby cudzą krwią, rodzi się fanatyzm religijny, od którego nie są wolni bohaterowie „Matki świętych”. I tak na przykład, jedną z nielicznych zasług, jaką Jaroszewicz widzi u biskupa Piotra Gamrata, skądinąd którego życie było dla chrześcijan zgorszeniem, jest spalenie pewnej rajczyni krakowskiej, która przyjęła żydowską wiarę110. Jak pisze Wiliam James „fanatyzm jednak grozić przestaje z chwilą, gdy Bóg traci drażliwość na punkcie swej czci i chwały”111.

Dalej: Asceza. Motywacje i formy


72 Ibidem, t.2, s.41, t.3, s.198.

73 Por. ibidem, t.1, s.265.

74 Ibidem, t.2, s.5.

75 Ibidem, t.1, s.178.

76 Por. ibidem, t.1, s.92.

77 Ibidem, t.1, s.122.

78 Ibidem, t.1, s.302.

79 Ibidem, t.1, s.123.

80 Ibidem, t.3, s.52.

81 Ibidem, t.3, s.53.

82 Por. ibidem, t.1, s.271-273, t.2, s.44, t.3, s.11, s.171.

83 Ibidem, t.1, s.177-178.

84 Por. S. Litak, Od reformacji do oświecenia. Kościół katolicki w Polsce nowożytnej, Lublin 1994, s.139.

85 Por. F. Jaroszewicz, op. cit., t.4, s.208.

86 Por. ibidem, t.1, s.190.

87 Por. ibidem, t.1, s.158.

88 Por. J. S. Bystroń, op. cit., t.1, s.339; K. Górski, op. cit., s.205.

89 Por. F. Jaroszewicz, op. cit., t.4, s.207.

90 Por. J. S. Bystroń, op. cit., t.1, s.339.

91 F. Jaroszewicz, op. cit., t.4, s.198.

92 Por. ibidem, t.1, s.39.

93 Por. ibidem, t.3, s.131, t.4, s.142,220.

94 Por. ibidem, t.1, s.8, t.2, s.33, t.3, s.200-201, t.4, s.60.

95 Por. ibidem, t.1, s.237, t.2, s.249.

96 Ibidem, t.1, s.285.

97 Ibidem, t.1, s.129, 238, 302.

98 Por. ibidem, t.1, s.154, 302.

99 Por. ibidem, t.1, s.236.

100 Por. ibidem, t.1, s.254, t.2, s.49, t.3, s.96.

101 Por. ibidem, t.1, s.110, 137, t.4, s.86.

102 Por. ibidem, t.1, s.92, 232, 288.

103 Ibidem, t.1, s.83, 169.

104 Por. ibidem, t.1, s.150, t.4, s.70.

105 Por. ibidem, t.1, s.32.

106 Ibidem, t.1, s.84.

107 Por. ibidem, t.1, s.134.

108 Por. ibidem, t.1, s.49, 132, 237, t.3, s.6.

109 Ibidem, t.4, s.33.

110 Por. ibidem, t.3, s.194.

111 W. James, Doświadczenie religijne, przeł. J. Hempel, Warszawa 1958, s.311.

112 Por. M. Borkowska, op. cit., s.260.

113 Por. E. Durkheim, Elementarne formy życia religijnego. System totemiczny w Australii, przeł. A. Zadrożyńska, Warszawa 1990, s.299-300.

114 Por. W. James, op. cit., s.271.

115 Por. F. Jaroszewicz, op. cit., t.1, s.108, t.1, s.192.

116 Ibidem, t.4, s.88-89.

117 Ibidem, t.1, s.172.

118 Por. ibidem, t.3, s.59.

119 Ibidem, t.1, s.296.

120 Ibidem, t.3, s.76.

121 G. van der Leeuw, op. cit., s.396.

122 F. Jaroszewicz, op. cit., t.3, s.88, t.4, s.80.

123 Ibidem, t.4, s.77.

124 Ibidem, t.1, s.144.

125 Por. ibidem, t.1, s.144, t.3, s.178.

126 Ibidem, t.1, s.228.

127 Ibidem, t.1, s.172.

128 Ibidem, t.3, s.42.

129 Ibidem, op. cit., t.4, s.42.

130 Por. ibidem, t.4, s.55.

131 Por. ibidem, t.1, s.248.

132 Por. ibidem, t.4, s.119.

133 Por. ibidem, t.3, s.108.

134 Por. ibidem, t.1, s.268.

135 Por. ibidem, t.4, s .29, 61.

136 Por. ibidem, t.4, s.5, 6, 168, 186.

137 Ibidem, t.4, s.198.

138 Ibidem, t.3, s.103.

139 Ibidem, t.4, s.80.

140 Por. ibidem, t.3, s.61, t.4, s.80.

141 Por. ibidem, t.3, s.103.

142 Por. ibidem, t.3, s.22, t.3, s.118, t.1, s.140.

143 Ibidem, t.3, s.119.

144 Por. M. Borkowska, op. cit., s.260.

145 Por. A. B. Sroka, op. cit., s.185.

146 Por. F. Jaroszewicz, op. cit., t.3, s.27, t.3, s.27.

147 J. S. Bystroń, op. cit., t.2, s.489.

148 Por. F. Jaroszewicz, op. cit., t.3, s.59, 201, t.1, s.248, 249.

149 Ibidem, t.3, s.226.

150 Cyt. za: J. S. Bystroń, op. cit., t.2, s.493.

151 K. Janicki, Elegia VII, w: I. Lewandowski (red.), Antologia poezji łacińskiej w Polsce. Renesans, Poznań 1996, s.173.

152 F. Jaroszewicz, op. cit., t.4, s.28.

153 Ibidem, t.1, s.219.

154 Por. ibidem, t.3, s.177.

155 Ibidem, t.3, s.201.

156 Ibidem, t.3, s.136.

157 Por. ibidem, t.3, s.227.

158 Ibidem, t.3, s.38.

159 Por. ibidem, t.3, s.210, t.1, s.297.

160 Por. ibidem, t.4, s.29.

161 Ibidem, t.1, s.249.

162 Ibidem, t.1, s.248, t.3, s.131.

163 Por. ibidem, t.1, s.229.

164 Ibidem, t.4, s.8.

165 Ibidem, t.4, s.119.

166 Por. ibidem, t.1, s.140.

167 Ibidem, t.1, s.140.

168 Ibidem, t.1, s.189.

169 Ibidem, t.3, s.77.

170 E. Durkheim, op. cit., s.304.